— Pani Moniko, witam serdecznie. Ostatnio rozmawialiśmy o roli i znaczeniu owadów w lasach, a także wpływie martwych drzew na różnorodność owadziego świata. Może teraz przyjrzymy się bliżej naszym leśnym bohaterom? Czy może Pani kilku takich gości nam pokrótce przedstawić?
>> Kliknij aby przeczytać pierwszą część wywiadu
— Może zacznę od chrząszczy, do których mam słabość od czasów pisania pracy magisterskiej, przez pracę doktorską, aż po dzień dzisiejszy – wciąż są tematem moich prac naukowych. Urzekają wyglądem, zachowaniem i niezwykle ogromnym znaczeniem dla środowiska. Biegaczowate (Carabidae) to rodzina chrząszczy licząca w Polsce ponad 500 gatunków. Są to organizmy poruszające się głównie (jak sama nazwa podpowiada) po gruncie, zatem są to organizmy epigeiczne. Chrząszcze te są przede wszystkim drapieżne – zarówno larwy jak i postacie dorosłe odżywiają się zazwyczaj niewielkimi stawonogami, chociaż niektóre gatunki mają skłonność do podjadania roślin, a dokładniej nasion lub kiełków. Biegaczowate to głównie niewyspecjalizowane zoofagi (zoofag – drapieżnik, mięsożerca – gatunek odżywiający się żywymi lub martwymi tkankami zwierzęcymi). Prezentują niezwykłą różnorodność w zakresie wyglądu – od ciemno ubarwionych, po barwne, metaliczne pokrywy, które są zazwyczaj bogato rzeźbione, a ich rozmiar sięga od kilku mm do nawet 4 cm – jak największy polski biegacz – biegacz skórzasty (Carabus coriaceus). Są wykorzystywane w roli wskaźników bioindykacyjnych zmian antropogenicznych zachodzących w środowisku.
— A jakiś ciekawy owad związany z martwymi drzewami?
— Pysznik jodłowy (Eurythyrea austriaca) to dość rzadki gatunek owada saproksylicznego, czyli wymaga/lub preferuje martwe drewno jako środowisko życia lub jako pożywienie. Swoim rozwojem związany jest z drewnem martwych lub zamierających jodeł. Pysznik jodłowy poza Puszczą Białowieską występuje też na południu kraju. Na Podkarpaciu notowany jest w dobrze zachowanych drzewostanach jodłowych położonych na terenie Beskidu Niskiego, Bieszczadów, Gór Słonnych i Pogórza Przemyskiego. Osobniki dorosłe, choć tak pięknie ubarwione, co za tym idzie – dobrze widoczne dla drapieżników, prowadzą dość otwarte życie. Nie są jednak trujące, a niesmaczne dla potencjalnych wrogów naturalnych. Dzieje się tak ze względu na zawartość gorzkich estrów glukozy w ich organizmie, za to larwy bogatków, szczególnie tych o większych rozmiarach, są bardzo chętnie wydziobywane przez ptactwo. Bogatki są z pewnością jednymi z najpiękniejszych owadów na świecie. W kraju mamy kilka ciekawie ubarwionych gatunków, które niemal dorównują gatunkom tropikalnym, bardzo często wykorzystywanym do produkcji biżuterii, stąd ich angielska nazwa: jewel beetles. Pysznik jodłowy (Eurythyrea austriaca) oraz pysznik dębowy (Eurythyrea quercus) objęte są częściową ochroną gatunkową, zaś ścisłą ochroną objęty został bogatek wspaniały (Buprestis spendens).
Jest też inny „klejnocik” – kwietnica okazała (Protaetia speciosissima), nazywana także kwietnicą wielką – chrząszcz objęty częściową ochroną gatunkową. To doskonały przykład wykorzystania drzewa biocenotycznego, bowiem jej biotop stanowią stare, dziuplaste drzewa liściaste. Pokarmem imago (czyli osobników dorosłych) są: pyłek, soki wyciekające z ran pni drzew, jak również spady owocowe, zaś ich larwy – pędraki rozwijają się w dość wysoko usytuowanych dziuplach drzew liściastych i odżywią się próchnem. I jeszcze moja „perełka”. To nadobnica alpejska (Rosalia alpina). Jest rzadko spotykanym oraz objętym ścisłą ochroną gatunkową chrząszczem saproksylicznym. Swoim rozwojem związana jest przede wszystkim z bukiem pospolitym, ale jako drzewa żywicielskie odnotowano również wiązy, jesiony, a także klon jawor. Nadobnica alpejska preferuje martwe drewno znajdujące się we wczesnej fazie rozkładu, w dobrze oświetlonych i luźnych drzewostanach, a jej całkowity rozwój trwa od dwóch do czterech lat. Niewątpliwie jest to jeden z najpiękniej ubarwionych chrząszczy – wierzch ciała jest koloru błękitnoszarego, a jej przedplecze i pokrywy zdobią czarne plamy. W Polsce występuje od Bieszczadów przez Beskid Niski, Beskid Sądecki, po Pieniny.
— Teraz wrzucę kij w mrowisko (choć nie pochwalam tego :)). Kornik drukarz. Niedawno czytałem artykuł, w którym podkreślono, że jest naszym rodzimym gatunkiem i nie powinien być żadnym problemem dla przyrody, od wieków był częścią ekosystemów i od wieków ewoluował razem ze świerkami. A jednak… Stanowi problem i jest źródłem wielkiego zamieszania w Polsce (a może nie tylko u nas) od wielu lat.
— Fakt! Kij wbity do spodu… 😊 Ale może spróbujmy rozważyć go w różnych aspektach, a przynajmniej w dwóch głównych, których to zamieszanie (jak Pan to dyplomatycznie ujął) dotyczy. W naturalnym (tu podkreślam naturalnym) lesie nie ma takiego pojęcia jak „szkodnik”. W pierwszej części wywiadu omówiliśmy funkcję martwego drewna środowiskach leśnych, jak również rolę m. in. owadów, które przyczyniają się do jego powstania. Podobnie, jak te wcześniej wspomniane organizmy, kornik drukarz jest tak samo istotnym czynnikiem napędzającym tę dynamikę ekosystemu leśnego, w tym przypadku z udziałem świerka. W tym aspekcie należy przyjąć, że kornik drukarz to nieodłączny element ekosystemu leśnego, że jego pojawienie jest po prostu wpisane w naturę środowisk leśnych z dużym udziałem świerka i w końcu – że taka jest właśnie dynamika tych ekosystemów i procesów w nich zachodzących. Fakt, że takie zaburzenia – mające – co ważne – charakter naturalny, powodują śmierć nieraz ogromnej liczby drzew, jednak nie trzeba tego traktować jako katastrofę przyrodniczą, bowiem to właśnie te naturalne zaburzenia warunkują strukturę różnorodności i bogactwa gatunkowego lasów. Stąd też masowe wycinanie drzew zasiedlonych przez kornika drukarza i to jeszcze (!) w sezonie wegetacyjnym może przynieść więcej szkód aniżeli korzyści dla ekosystemu leśnego. Inną sprawą jest, że zaniechanie wycinki na jakimkolwiek obszarze zasiedlonym przez kornika, według leśników, to stwarzanie zagrożenia fitosanitarnego dla lasów gospodarczych. Z punktu widzenia produkcji surowca, to jest argument.
— Czytałem też, że korniki są w stanie „usłyszeć” przepływ wody w wiązkach drewna i jeśli ten jest słaby lub przerywany, to takie właśnie drzewa rozpoznają i atakują. Świerki dobrze nawodnione są silne i zdrowe, a takich okazów korniki nie atakują tak chętnie. A przecież mamy ocieplenie klimatu i susze zdarzaj się coraz częściej. Świerki pospolite jako typowe gatunki borealne lubią północne, wilgotne, chłodne i mroźne rejony półkuli północnej. Brak w Polsce silnych mrozów zimą i długi okres wegetacji sprzyja rozwojowi masowemu korników.
— W czasie gradacji korniki powodują zamieranie drzew osłabionych, tak jak Pan wspomniał – przez pożary, huragany, susze, zaatakowane przez grzyby czy też tak zwane „szkodniki pierwotne” z grupy owadów, jak również drzew słabszych z uwagi na wiek. Jednak zdrowe osobniki zawsze przetrwają. Co interesujące, zjawiska masowych gradacji i zamierania świerków zdarzają się także w tak naturalnych i typowych dla świerka środowiskach jak tajgi.
— A czy jakieś owady zagrażają sośnie pospolitej? Stanowi ona znaczną część składu gatunkowego polskich „lasów” – około 59 % i często tworzy monokultury, a jak wiadomo one są zawsze znacznie bardziej narażone na gradację owadów.
Jest wiele gatunków owadów, których cykl życia związany jest z sosnami. Pośród nich wymienia się np. brudnicę mniszkę i barczatkę sosnówkę. Niepokojącym szkodnikiem, o którym jest ostatnio dość głośno to kornik ostrozębny (Ips acuminatus), szkodnik wtórny sosny (czyli taki, który zasiedla drzewa osłabione, np. w wyniku suszy, czy innych uszkodzeń), choć leśnicy zgłaszają też przypadki masowego atakowania drzew zupełnie zdrowych. Z kolei z bardzo istotnych zagrożeń należy wymienić nie owada, a nicienia – węgorka sosnowca (Bursaphelenchus xylophilus), który na ten moment nie jest obecny w naszym kraju, jednak znajduje się na liście priorytetowej organizmów kwarantannowych EPPO. W Europie został wcześniej stwierdzony w Portugalii oraz Hiszpanii. Wektorem tego nicienia mogą być chrząszcze z rodziny kózkowatych, z rodzaju żerdzianka (Monochamus sp.), w szczególności gatunki nieeuropejskie. Zmiany klimatyczne sprzyjają napływowi organizmów obcego pochodzenia, co powoduje malejące zasoby pożywienia, utratę niszy ekologicznej, rosnące drapieżnictwo. Czynniki te prowadzą do zastępowania, a wręcz wypierania niektórych gatunków rodzimych.
Gość: dr Monika Kucharska-Świerszcz
Ekolożka, architekt krajobrazu, rolnik-ogrodnik oraz pedagog, z zawodu specjalista ds. ochrony roślin, z zamiłowania i zainteresowania naukowego entomolog.