Rodzina, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi, ziomkowie. Gdy rozejrzysz się wokół, łatwo odkryjesz kilkaset osób, z którymi możesz posadzić swój las. My pomożemy Wam kupić ziemię, zorganizujemy sadzonki drzew i razem zasadzimy Las Na Zawsze.
Masz taką grupę? To na początku poszukaj w niej sprzymierzeńców. Osób, z którym będziesz działać. Razem pomyślcie jak reszcie krewnych i znajomych przedstawić ideę, jak ich zaangażować. Załóżcie grupę, wspólny mail, zorganizujcie wydarzenie.
Jeżeli wśród krewnych lub znajomych nie ma osób gotowych podzielić się ziemią to trzeba zebrać sporo pieniędzy. Wymyślcie jak to zorganizować. Czasami wystarczy rzucenie hasła i podanie konta. Zbiórka pieniędzy? Wystawianie skarbonek? A może wspólna aukcja niepotrzebnych rzeczy? Koncert? Kiermasz? Przekazanie niespodziewanego honorarium, premii, 500+? Doskonałe są urodzinowe zrzutki na Facebooku… No i jeszcze jest Boże Narodzenie, gdzie pod choinką można zbierać na cały las. Las rośnie powoli i przygotowania do jego sadzenia też muszą trwać. Zbieranie pieniędzy zabierze kilka tygodni/miesięcy. Potem kupowanie ziemi, załatwianie formalności… no i trzeba będzie poczekać na późną jesień lub wczesną wiosnę – bo wtedy drzewa przyjmują się najlepiej. Ale na koniec już sama przyjemność. Przywozimy sadzonki i razem posadzimy Las Na Zawsze. No i jeszcze trzeba będzie mu nadać imię – imię wybrane przez Was.
Kiedy tylko powołaliśmy Fundację Las na Zawsze, Ania Kustosik napisała do nas z pytaniem co może zrobić, żeby posadzić las. Opowiedzieliśmy jej o różnych opcjach i wybrała wersję hardcore. Zrobiła wszystko od zera – znalazła ziemię, nas zaangażowała do sfinansowania sadzonek i zrobienia planu sadzenia z leśnikami i własnymi rękami, razem z grupą harcerzy i mieszkańców Łodzi sadziła las.
— Jak to się stało, że posadziłaś las?
— Rok temu czytałam o spalonych lasach w Amazonii, na Syberii, o wycinkach Puszczy Karpackiej, Puszczy Bukowej i wszystkie te informacje bardzo mnie dotykały. Oglądałam piętrzące się stosy drewna i czułam, jak rośnie we mnie złość. Na fali tego gniewu postanowiłam coś zrobić.
Założyłam nieformalną grupę w Łodzi z pomysłem na sadzenie pojedynczych drzew w mieście, ale dość szybko zorientowałam się, że to za mało. Z pomocą przyszedł Wojtek, znajomy harcerz, który z okazji jubileuszu szczepu chciał posadzić z harcerzami kawałek lasu w sąsiednim nadleśnictwie. Stwierdziłam, że w takim razie, skoro mamy chętnych harcerzy do sadzenia, to teraz trzeba znaleźć ziemię pod las. Ale taki, którego leśnicy nie wytną za 80 lat.
Proces szukania ziemi był długi i skomplikowany. Z pomocą przyszła mi fundacja “Las na Zawsze”. Po ich instrukcjach, zaczęliśmy wydeptywać niejedną ścieżkę po łódzkich urzędach.
— Dlaczego chciałaś posadzić las?
— Mimo że mieszkam w samym centrum miasta, to mentalnie jestem z lasu. Las mi bardzo służy, uwielbiam być blisko natury. Mam poczucie, że natura, jej obecność i bliskość to jest coś tak bardzo ważnego, że trzeba o to walczyć. Nie mam wpływu na wycinki lasu, ale mogę coś zrobić dla natury i dla ludzi, czyli zasadzić las, który będzie rósł dla następnych pokoleń.
“Oczywiście sam las, natura, są ogromnie ważne, ale kluczowe jest dla mnie działanie, które zmienia świadomość ludzi.”
— Co jest dla Ciebie w sadzeniu lasu najważniejsze?
— Zrozumienie, że nie można zmienić świata samemu i że najważniejsi są ludzie. Dla mnie 1+1 to nie jest 2, tylko 11. Działanie razem daje nam większą moc, poczucie sprawczości i siłę. Nie da się posadzić lasu samemu, do tego potrzebne jest wiele osób. Nie zrobiłabym tego sama, działając w pojedynkę. Ogromnie się cieszę, że to harcerze zaangażowali się w projekt. Bo wszyscy mamy zielone serca.
Oczywiście sam las, natura, są ogromnie ważne, ale kluczowe jest dla mnie działanie, które zmienia świadomość ludzi. Chciałabym, żeby jak najwięcej osób zrozumiało, że jesteśmy połączeni razem, ale też połączeni z naturą. Im więcej osób tego doświadczy, tym mniej lasów będzie wycinanych w przyszłości.
Dlatego fundamentalna jest dla mnie praca u podstaw, edukacja, mówienie o tym czym jest las, jakiego ogromu pracy wymaga jego posadzenie. Ludzie, którzy doświadczyli zmęczenia, ale i ogromnej radości przy sadzeniu, inaczej popatrzą na las, kiedy następnym razem do niego pójdą. Zobaczą wysiłek i siłę natury w starym lesie. Jestem pewna, że każdy, kto brał udział w sadzeniu, będzie przychodził i doglądał młodego lasu i z dumą o tym opowiadał!
Poczucie wspólnoty i odpowiedzialności za naturę porusza mnie tak samo jak każdy kawałek zieleni. Posadzenie kawałka lasu daje niesamowitą moc i energię do działania. Mam nadzieję, że to nie nasz ostatni “Las na Zawsze”! A jeśli ktoś z chciałby wiedzieć, jak to zrobić, żeby go posadzić – służę radą i pomocą.