Brzoza brodawkowata
(Betula pendula)
Dawanie życia to domena żeńskiego pierwiastka. A brzoza wyjątkowo dużo daje, jest podwaliną nowego lasu, tworzy żyzną glebę, daje życie wielu organizmom, w tym grzybom, zwierzętom i innym roślinom. W prawie każdej kulturze, w podaniach, mitach, pieśniach, wierszach, dramatach i filmach to drzewo jest symbolem żeńskości. Ma w sobie zwiewność, lekkość, delikatne piękno i wrażliwość – potrafi nawet płakać… Każdy z nas w pamięci ma przed oczami symboliczny wręcz obraz – wiosenny zagajnik brzozowy – jakie emocje w nas budzi?

Kobieca sylwetka
Brzoza brodawkowata ma bardzo charakterystyczny wygląd, który pozwala każdemu rozpoznać ją z daleka i bezbłędnie. Chodzi o korę – jest biała. To niezwykłe, gdyż większość rodzimych drzew ma korę ciemną – brązową, brunatną, prawie czarną, tylko szarą u buków, oliwkową u osik oraz kredową u topoli białej. Kolejny znak rozpoznawczy to pokrój – długie, cienkie, delikatne gałązki przewisają łagodnie prawie do ziemi niczym długie kobiecie włosy. I jeszcze ten odcień zieleni, bardzo jasny – wiosną limonkowy, jaskrawy (najpiękniejszy odcień zieleni), latem trochę seledynowy i srebrzysty, jesienią złoty. Liście są bardzo drobne, cienkie, delikatne i jak na kobiece drzewo przystało – w kształcie trójkątnym przypominającym małe serca. Owocami są lekkie, drobne orzeszki z małymi skrzydełkami, rozsiewane na znaczne odległości przez wiatr. Przyjazna wysokość (20-30 m), pokrój, kolorystyka pnia i liści sprawiają wrażenie, że jest to drzewo pogodne, z dobrą energią.


Początek wszystkiego
To jedno z najmniej wymagających drzew w naszej florze. Dlatego ma też przydomek – gatunek pionierski. Podobnie jak znana sosna pospolita. To właśnie one we dwie najczęściej pojawiają się jako pierwsze na niezaorywanym polu lub niekoszonej łące. Mogą rosnąć na piaskach, glebach nieurodzajnych, wyjałowionych. Brzoza często spotykana jest na terenach ruderalnych, mocno przekształconych przez człowieka, zanieczyszczonych metalami ciężkimi. Małe brzózki kiełkują nawet w rynnach i murach opuszczonych domów. Jako gatunek pionierski musi znosić słoneczny skwar otwartej przestrzeni. Jest więc światłolubna, wręcz światłożądna. Jak na kobietę wśród drzew przystało lubi być w świetle („reflektorów”).
Ofiarne życie
Brzoza jest więc drzewem rozpoczynającym sukcesję lasu. To właśnie ona ma za zadanie przygotować środowisko dla bardziej wymagających – dębów, klonów, jesionów, grabów, buków. Ona na swoich barkach niesie ten ciężar przygotowania cienia. Dopiero gdy go stworzy, z gleby nie ucieka błyskawicznie woda i powstają stabilne warunki dla rozwoju bakterii glebowych oraz wielu grzybów żyjących potem w symbiozie z innymi, tymi bardziej wymagającymi gatunkami. Brzoza tworzy próchnicę tak potrzebną do użyźnienia jałowej gleby. Jej liście, delikatne, cienkie i drobne bardzo szybko się rozkładają i błyskawicznie przekształcają w związki pokarmowe dla innych gatunków. Rośnie najszybciej spośród rodzimych drzew. Ale i żyje najkrócej. Przeciętnie tyle co ludzie. Ten trud, żywiołowość i energię szaloną jednak nie przeznacza na marne. Jej miękkie drewno także szybko zamienia się w próchnicę i swą śmiercią brzoza zawsze daje mnogość życia bakteriom, grzybom, owadom, płazom, gadom, ptakom i ssakom. To na jej podwalinach powstaje prawie każdy las.
Zmiany klimatu
Brzoza brodawkowata według prognoz nie poradzi sobie najlepiej na skutek ocieplenia klimatu w naszych szerokościach geograficznych. Przetrwa raczej na północy, gdzie będzie dłużej jeszcze chłodno i wilgotno. U nas letnie susze dają się już teraz we znaki brzozie. Jej zazwyczaj płaski i płytki system korzeniowy nie radzi sobie z długim brakiem deszczu. Choć brzoza może rosnąć nawet na piachu, to jednak przy regularnym dostępie do opadów. Osłabione z powodu suszy drzewa stają się też łatwym łupem grzybów pasożytniczych np. z rodzaju opieńka, które łatwo wnikają w miękkie, delikatne drewno.

Bardzo blisko człowieka
Brzoza tak wyjątkowo została ukochana przez ludzi, a zwłaszcza przez Słowian. Czcili jej żeński pierwiastek. Może nie tylko jej wygląd do tego skłonił, ale też obserwowanie, że daje ona życie, tak jak kobiety. Brzoza otrzymała statut drzewa świętego i łączono z nią kult słowiańskiej Matki Ziemi – Mokoszy. W niektórych rejonach Słowiańszczyzny brzozy ubierano w kobiecie stroje. Wiosenny miesiąc – marzec – u Słowian nazywał się brzezień czyli miesiąc brzóz. Jej pędami okładano się przy okazji Jarych Godów i ludowych obyczajów Śmigusa Dyngusa, aby zapewnić sobie płodność i urodzaj. Gałązki brzozowe lub całe młode drzewka były składane w ofierze razem z kaszą, pierogami i jajkami podczas święta Stada. Brzoza zapewniała ochronę przed złymi mocami – często ją sadzono dla ochrony przy domach, miejscach kultu, a potem przy kapliczkach i kościołach.
Brzoza jako dobre drzewo była stosowana w ludowej medycynie na wszystko – używano jej liści, kory, pączków i soku. Ten ostatni (inaczej oskoła) pozyskiwano w marcu i kwietniu – bogaty w cukry, kwasy organiczne, witaminy i sole mineralne, wpływa dobrze na pracę serca, wątroby i nerek. Oskoła służyła też do wyrobu piwa, octu i syropu. Właśnie wiosną zachodzi specyficzne zjawisko – płacz drzewa – po zranieniu lub ucięciu gałęzi wypływa intensywnie sok (spotkane też u np. grabów i klonów).

Brzoza dawała też dziegieć – smolistą ciecz, otrzymywaną m.in. przez suchą destylację z białej kory. Dziegieć miał szerokie zastosowanie w kosmetyce i medycynie dzięki właściwościom antyseptycznym. Cięższe frakcje destylacji dawały smar do piast w wozach, młynach, fabrykach, w szkutnictwie służyły do impregnacji i uszczelniania statków. Dziegciem nasycano lniane ubrania czyniąc je nieprzepuszczalnymi dla wody i chroniącymi przed komarami i meszkami. Ubrania stawały się też w ten sposób niejadalne dla gryzoni i odporne na rozkład przez działanie grzybów.
Kora była także pokarmem dla ludzi, zwłaszcza podczas okresów głodu i na przednówku wczesną wiosną. Korę mielono i dodawano do mąki używanej do pieczenia chleba, a także z jej kawałków pod wpływem ciepła wyrabiano ciągnące się cukierki.
Udowodniono także, że brzozy jonizują powietrze wokół siebie. Nic dziwnego więc, że nasi przodkowie korzystali z dobrej, oczyszczającej energii brzóz. Gdy kogoś dotykały bolączki psychiczne lub fizyczne – lekarstwo było proste – przytulał się do brzozy. Róbmy też to i my, zawsze z wdzięcznością i podziękowaniem za to wszytko co jej zawdzięczamy. Wtedy z pewnością podzieli się z nami szczodrze… niczym matka.