Las leczy (cz. 1.)

Las leczy (cz. 1.)

Odkrywanie prawdy

Człowiek nierozerwalnie związany jest z naturą. Jednak związek ten w ostatnich czasach został zachwiany przez naszą cywilizację. Postęp techniczny służy oczywiście bardziej wydajnej pracy, szybkiemu przemieszczaniu się i wypoczynkowi, ale pomimo korzyści przyniósł też pewne zagrożenia. Oddalamy się z pokolenia na pokolenie od natury, zapominając o jej nieocenionym korzystnym wpływie na nas. Zapominamy np., że las ma zbawienny wpływ na nasze zdrowie – fizyczne, jak i psychiczne. Jaka jest więc terapeutyczna rola lasów? Które ich cenne właściwości wpływają na nasze zdrowie? Ludzie odnajdywali odpowiedzi na te pytania stopniowo.

Pewien przewrót w myśleniu nastąpił na przełomie XVIII i XIX wieku. Jeden z naukowców i filozofów przyrody Alexander Humboldt głosił, że las dziki, naturalny i niezmieniony przez człowieka korzystnie wpływa na zdrowie i koi nerwy. Głos Humboldta był odmienny od wielu współczesnych mu uczonych, którzy twierdzili, że jedynie lasy zasadzone przez ludzi są dobre i jedynie takie mają czyste powietrze. Uważali że lasy dzikie mają złe powietrze. Z czasem zaczęto odchodzić od takiego myślenia. Zwłaszcza w Anglii zaczęto dostrzegać rolę drzew i roślin w terapii chorych podczas rekonwalescencji w szpitalach. Tam gdzie wybuchła rewolucja przemysłowa, i gdzie najszybciej wycięto w Europie naturalne lasy, dostrzeżono ich zły w skutkach brak. Przełomem badawczym w tym aspekcie stał się jednak wiek XX.

Przełomowe badania

W latach 80. XX w Japonii zrodził się pomysł leśnej terapii dla zapracowanych mieszkańców miast. Japonia była wtedy jednym z liczniejszych krajów świata i jednocześnie bardzo rozwiniętym gospodarczo i technologicznie, mającym wiele ludnych miast. Obecnie Tokio to jeden z największych obszarów metropolitalnych na świecie – ponad 38 mln ludzi! Takie zagęszczenie osób w jednym miejscu z pewnością było źródłem stresu. Stąd wyłoniła się konieczność udzielenia wsparcia dla obywateli przez rząd Japonii. Pierwsze eksperymenty oparte zostały na rzeczowych naukowych badaniach. Przeprowadzano je w prastarym, naturalnym lesie cedrowym. Okazało się, że dzięki spacerom w lesie o 1,4% spada ciśnienie krwi, o 5,8% puls, o 12,4% pozom kortyzolu (hormonu stresu) oraz o 7% aktywność układu współczulnego i układu nerwowego. Udowodniono także, że las zmniejsza zmęczenie, złość i podenerwowanie, a także obniża dolegliwości sercowe i metaboliczne. W ten sposób naradzała się opracowana naukowo metoda terapii zwana shirin-yoku, co znaczy „wdychanie leśnej atmosfery” lub „kąpiel w lesie”. W ślad za Japonią wkrótce poszła Korea Południowa, Tajwan, Finlandia, Francja, Luksemburg i Szwecja, uznając terapię lasem.

Oddech życia

Co jeszcze wykazały współczesne badania naukowe? Korzystny wpływ na ludzi pewnych związków występujących w roślinach – fitoncydów. To związki organiczne produkowane przez rośliny do samoobrony i komunikacji. Służą do zabijania lub odstraszania wirusów, bakterii, grzybów, a nawet owadów. Dla nas są bardzo zdrowe, gdyż mają działanie przeciwzapalne, zmniejszają ilość chorobotwórczych bakterii, wirusów i grzybów we wdychanym leśnym powietrzu. Poza tym w roślinach są liczne olejki eteryczne, żywice, garbniki, które także koją nerwy i działają podobnie jak fitoncydy. Niektóre są w stanie zwalczyć nawet gronkowce, paciorkowce lub wirusa opryszczki, pomagają w leczeniu chorób układu oddechowego. 

Dzięki tym różnym związkom leśne powietrze zawiera około 45 do 75 razy mniej czynników chorobotwórczych niż powietrze miejskie. Spacery po lesie o długości 2,5 km dziennie podnoszą trwale ilość komórek systemu odpornościowego na około miesiąc.

Naturalny las to różnorodne drzewa i krzewy, które pozytywnie oddziałują na nas także poprzez oczyszczanie powietrza – zmniejszają zawartość lub nawet usuwają albo neutralizują szkodliwe, toksyczne substancje (fitoremediacja). Drzewa także oczyszczają powietrze z zanieczyszczeń metalami ciężkimi i pyłami zawieszonymi (z tzw. smogu).

Spacery po lesie o długości 2,5 km dziennie podnoszą trwale ilość komórek systemu odpornościowego na około miesiąc.

Zdrowe spojrzenie

Okazało się też, że już samo oglądanie drzew ma korzystny wpływ. W latach 80. opublikowano interesujące wyniki badań ze szpitala w niewielkim Paoli w stanie Pensylwania w USA. Naukowcy porównywali tempo powrotu do zdrowia u pacjentów, którzy przeszli operację woreczka żółciowego. Okazało się, że znacznie szybciej dochodzili do siebie ci, których szpitalne okna wychodziły na drzewa. Natomiast ci, którzy mieli z pokoju widok z okna pozbawiony drzew, potrzebowali na wyzdrowienie średnio jednego dnia więcej. Jednocześnie podczas całej rekonwalescencji czuli się też bardziej przygnębieni i brali więcej leków przeciwbólowych.

Cudowne bakterie

Czy przypominacie sobie ten przyjemny i relaksujący zapach wilgotnej ziemi po letnim deszczu? Jednym ze związków chemicznych odpowiedzialnych za zapach wilgotnej ziemi jest geosmina. Produkują ją określone rodzaje bakterii, intensywnie rozwijające się pod wpływem czystej wody. Sprawiają, że ziemia po deszczu pachnie tak specyficznie i przyjemnie dla ludzi. Nasze nosy są bardzo wrażliwe na geosminę – prawdopodobnie w dawnych czasach pomagała nam szukać źródeł pitnej wody. Potrafimy wywąchać geosminę w stężeniu jedna cząsteczka na trylion! W leśnej, żyznej ściółce bogatej w próchnicę jest tych bakterii pod dostatkiem, gdyż taka gleba ma duże możliwości magazynowania wody.

Jedne z nowszych odkryć dotyczą jeszcze innych bakterii. To bakterie tlenowe Mycobacterium vaccae obecne też w glebie. Udowodniono, że pomagają w leczeniu depresji, nowotworów, choroby Krohna, reumatoidalnego zapalenia stawów, obniżają pozom stresu, pobudzają kreatywność. Dzieje się tak za sprawą uwalniana serotoniny z mózgu, w czasie obecności tych bakterii w organizmie. Do naszego ciała docierają poprzez dotykanie i wąchanie gleby, zwłaszcza tej żyznej i próchnicznej, a także podczas zbierania leśnych owoców i grzybów. Dzięki tym bakteriom stajemy się szczęśliwsi i bardziej zadowoleni – stąd ich potoczna nazwa – bakterie szczęścia. Także sadzenie roślin i uprawianie ogródka pozwala na ich wchłanianie.

Dobre, bo ujemne

Na co dzień jesteśmy bombardowani ładunkami dodatnimi – za sprawą telewizorów, komputerów, tabletów, komórek itp. Nie jest to korzystne dla naszego zdrowia. Im niższa wartość potencjałów elektrycznych dodatnich, tym samopoczucie i odporność organizmów zarówno zwierzęcych, jak i ludzi jest lepsze. Źródłem jonów ujemnych są przede wszystkim rośliny i woda w ruchu. Do drzew i krzewów, które ujemnie jonizują powietrze, należą m.in.: brzoza brodawkowata, wierzba biała, topola osika, sosna pospolita, modrzew europejski, lipa drobnolistna, jesion wyniosły, buk pospolity, jarzębina pospolita, klon pospolity, czeremcha zwyczajna, dereń świdwa. Przebywanie wśród nich uspokaja i poprawia funkcjonowanie układów wewnętrznych człowieka. Jonizacja powietrza w lesie jest duża zwłaszcza rano, po deszczu, a także nad rzekami i strumieniami.

Naukowe fakty bezspornie potwierdzają – las leczy.

A jak możemy tę wiedzę zastosować w praktyce?
Odpowiedź w drugiej części…

Udostępnij na:

Zobacz inne wpisy:

Co chcesz wyszukać?