W części pierwszej opisane zostały wybrane gatunki inwazyjne szczególnie groźne dla żyznych i wilgotnych siedlisk lasów mieszanych, a także grądów, łęgów i olsów. W drugiej części zaprezentowane zostaną te, które stanowią zagrożenie zwłaszcza dla siedlisk mniej żyznych i bardziej suchych. Warto tu oczywiście podkreślić, że wiele z gatunków inwazyjnych ma szerokie spektrum występowania i doskonale sobie radzi (jako uniwersalne) na bardzo różnych siedliskach.
Niebezpieczne eksperymenty
Czasem eksperymenty człowieka są niebezpieczne. Pokazuje to doskonale przykład czeremchy amerykańskiej (inaczej czeremchy późnej) pochodzącej z Ameryki Północnej. Z czeremchą wiązano duże nadzieje jako drzewem do pozyskiwania drewna o ładnym rysunku i zabarwieniu słojów. W naturalnym środowisku tworzy drzewa wysokie nawet do 20-30 m, z prostymi pniami niczym strzały, z których pozyskiwano drewno. Dlatego była także w Polsce od lat 80. XX wieku masowo sadzona na siedliskach ubogich. A także jako osłona przed wiatrami i pożarami. Okazało się jednak, że w Europie zazwyczaj tworzy krzewy lub wielopniowe drzewa osiągające maksymalnie 4-8 m wysokości, i nie nadaje się w gospodarce leśnej do produkcji drewna. Zaczęła jednak bardzo szybko rozprzestrzeniać się. Niestety pomogły jej ptaki, zwłaszcza kosy. Ma bowiem smaczne owoce – lubiane przez ptaki i inne drobne zwierzęta. A nasiona mają żywotność aż 3−6 lat! Mając niewielkie wymagania siedliskowe i pomoc zwierząt, pojawia się obecnie często na stanowiskach borów sosnowych i mieszanych. Hamuje wzrost rodzimych gatunków runa – ogranicza pojawianie się bylin roślin jednorocznych, nawet mchów. Także paprocie i inne cienioznośne gatunki nie rosną w jej cieniu. Nie mogą też kiełkować nowe siewki rodzimych krzewów i drzew. Czeremcha ta opanowuje całkowicie podszycie zahamowując naturalne etapy sukcesji i odnawiania się lasu.
Podobny był początek historii dęba czerwonego. Drzewo to też pochodzi z Ameryki Północnej. Także był sadzony celowo w lasach. Niestety osiąga już spore rozmiary także w Europie (20-30 m). Rośnie wyjątkowo szybko, znacznie szybciej niż nasze rodzime dęby – szypułkowy i bezszypułkowy. Ma sztywne, masywne blaszki liściowe, rzadko atakowane przez mączniaka prawdziwego, groźnego przeciwnika naszych dębów. Grzyb ten często ogranicza ilość siewek rodzimych dębów, ale nie dokucza aż tak bardzo dębom czerwonym. Mają one więc już na starcie dużą przewagę. Poza tym zaczynają żołędziować około 20−25 roku, co 3−5 lat bardzo obficie, czasem nawet corocznie. Zazwyczaj wcześniej i częściej niż rodzime gatunki dębów. Ciężkie nasiona spadają i kiełkują wokół drzewa, a ptaki i inne zwierzęta roznoszą żołędzie na znaczne odległości. Sztywne liście bardzo słabo się rozkładają i często tworzą zalegającą długo grubą warstwę niepozwalającą na przebicie się kiełkującym nasionom naszych rodzinnych bylin, krzewów i drzew. Wytwarzają też związki allelopatyczne, hamujące kiełkowanie innych gatunków liściastych. Są zagrożeniem m.in. dla dąbrów, grądów, borów sosnowych i mieszanych.
Przebiegli uciekinierzy
Są też inne gatunki siejące postrach. To robinia akacjowa inaczej robinia biała pochodząca także z Ameryki Północnej (nazywana potocznie i niewłaściwie akacją). Była początkowo w Europie sadzona zazwyczaj jako drzewo ozdobne o pięknie pachnących i miododajnych kwiatach. Rzadziej zaś od drugiej połowy XVIII wieku wprowadzana celowo jako drzewo leśne. Opuściła jednak szybko parki, ogrody botaniczne, aleje przydrożne i zadrzewiania śródpolne, zasiedlając także nieużytki i naturalne zbiorowiska leśne zwłaszcza na słabych glebach. Co istotne jest gatunkiem pionierskim w swym naturalnym środowisku i żyje w symbiozie z bakteriami wiążącymi azot z powietrza. Dzięki temu doskonale poradziła sobie na ubogich glebach, nawet skrajnie suchych. Niestety jest też groźna na glebach żyznych. Bardzo silnie rozprzestrzenia się nie tylko za pomocą nasion, ale też z odrostów korzeniowych. Niestety, także wskutek allelopatycznych związków wydzielanych do gleby, ogranicza wzrost innych gatunków. Zagraża także cennym i rzadkim zaroślom kserotermicznym, gdyż wnosząc do gleby azot wzbogaca podłoże, otwierając drogę do wzrostu intensywnie rosnących gatunków azotolubnych.
Kolejną uciekinierką z parków, ogrodów i arboretów jest świdośliwa kłosowa. To średnich rozmiarów krzew, również wywodzący się z Ameryki Północnej. Dorasta do 2–4 m wysokości i tworzy liczne, ekspansywne odrosty korzeniowe. Stanowi zagrożenie dla zbiorowisk leśnych, zaburzając ich strukturę gatunkową i nie pozwalając na wzrost rodzimym gatunkom. W rozpowszechnianiu jej biorą udział ptaki, zwłaszcza kosy, lubiące jej owoce. Ma szerokie spektrum występowania – zarówno na glebach suchych, piaszczystych, jak i żyźniejszych, w słońcu , jak i półcieniu.
Przeciwnik nie do zdarcia
Kolejny negatywny bohater to nawłoć kanadyjska pochodząca też z Ameryki Północnej. Stanowi ona zagrożenie m.in. dla rodzimych światłożądnych gatunków pionierskich rozpoczynających jako pierwsze sukcesję lasów na odkrytych stanowiskach. Wykazuje dużą tolerancję na słabe gleby i skrajną suszę, nawet jeśli część nadziemna zaschnie – kłącza przetrwają. Początkowo sadzona była jako roślina ozdobna i uważana za cenny późny pożytek pszczeli. Niestety kiedyś pszczelarze sami ją rozsiewali na łąkach i nieużytkach. Okazało się z czasem, że odciąga owady zapylające od rodzimych gatunków. A inne zwierzęta łąk nie znajdują w tym jednogatunkowym zbiorowisku ani miejsca schronienia, ani żerowania. Nawłoć ta hamuje też kiełkowanie i wzrost siewek innych roślin. Zmienia właściwości chemiczne gleby. Do jej sukcesu przyczyniły się też liczne nasiona – jedna roślina jest zdolna wytworzyć ich do 10 tys. Dzięki puszystemu aparatowi lotnemu są w stanie rozprzestrzeniać się daleko. Rozrasta się też za pomocą kłączy, tworzących szczelną warstwę nie pozwalającą na kiełkowanie nawet naszym wytrzymałym brzozom, osikom i sosnom. Tworzy często monokulturowe ogromne połacie: na 1 m2 aż ok. 300 roślin! Nawłoć kanadyjska jest bardzo żywotna, w jednym miejscu może rosnąć nawet 100 lat.